niesiesz mi może rozkazy ubóstwianego męża mego?
— Twój mąż nie troszczy się tobą! — odparł. — Zapomniał już pewnie nawet chwili, w której cię opuścił nikczemnie.
— Opuścił mnie dla zbawienia świata!
— Czyż go jeszcze kochasz?
— Miłość moja splamiłaby święty żywot jego.
— Winnaś go przeto nienawidzić.
— Czczę go i szanuję.
— Pomścij, kobieto, tę wzgardę.
— Milcz, o mnichu! Słowa twe są plugawe!
— Czyż nie poznajesz mnie, Devadatty, który cię kocha?
— Devadatto! Wiedziałam zawsze, że jesteś fałszywy i nikczemny i że będziesz złym mnichem, nie sądziłam jednak, byś mógł upaść tak nisko!
— Gopo! Gopo! Kocham cię! Mąż twój wzgardził tobą okrutnie! Zemścij się tedy i pokochaj mnie!
Gopa zapłonęła rumieńcem wstydu, a z oczu jej pociekły łzy.
—- Ty to właśnie okrywasz mnie wzgardą! — odparła. — Miłość twa urągowiskiem byłaby dla mnie, gdyby była szczerą, ale kłamiesz mówiąc, że mnie kochasz. Nie patrzyłeś nawet w mą
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/227
Ta strona została przepisana.