gę tej spinki! — No, to czem się obwiąże, masz pan kawał linki! Widzi pan, jak pasuje, choć nie brałem miary, Obuć bóty i w tłumok związać łachman stary!
— Ale teraz co trzeba — no niechże pan zgadnie, Źeby wszystko już było modnie i paradnie?! Nie uchodzi bielizna pod kaftanem zgrzebna, Panu cienka koszula z befkami potrzebna. Skoczył krawiec do kufra, wyjął coś i wlecze: — Niech pan tę prasowaną koszulę oblecze! Walek bierze i patrzy: — Tać nie wiele warta, Bo proszę jegomości, na plecach podarta, — Nikt nie widzi co w tyle, to maleńkie dziury, To tak w kufrze szkodniki pogryzły mi szczury, Za to też ją dostanie pan o wiele taniej. Walek wkłada strój nowy, więcej już nie gani. Patrzy w lustro szczęśliwy, że w pańskiej koszuli Będzie mógł się pokazać kochanej matuli.
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —