Ta strona została uwierzytelniona.
— 18 —
go żelazkiem panu wyprasuję... Widzi pan, jaki piękny? Ten panu daruję! Walek wsadził kapelusz do samego nosa, Podniósł głowę i w lustro spogląda z ukosa, Ledwie z wielkiej radości przed krawcem nie klęknie... — Hej, proszę jegomości, jak to mi w nim pięknie! Wszystko, jak gdyby ulał, jak na głowie luźno! Ale muszę iść do dom, bo już trochę późno. Szkoda, że trzeba dźwigać te tu stare szmaty, Panu Bogu oddaję! Czas wrócić do chaty.
2. Walek staje się Jasnym Panem.
Krawiec biegnie za Walkiem: — Proszę czekać, hola! Wie pan, jeszcze potrzeba panu parasola, Boć jak pan chodzi z kijem, na nic ta parada, Czasem pana by wzięli za jakiego dziada, A parasol i na deszcz i za kij się przyda, Rzecze krawiec i wiedzie