parobka do żyda. — Niechże kupiec pokaże tanie parasole, Jeden sobie wybierze to dworskie pocholę. Mrugnał majster na żyda chytremi oczami... Żydek szuka po kątach, — Już tu jeden mami! Walek bierze parasol, ogląda, rozpina, Potem z żydem o kupno targi rozpoczyna. Wreszcie płaci najniżsą cenę — trzy talary, W tem spostrzega w pudełku modre okulary... Uśmiecha się i parę wyjmuje z pudełka: — Adyć to, proszę kupca, rychtyk takie szkiełka, Jak to nosi nasz nowy guwerner ze dwora, Co je gwoli mądrości dostał od doktora.
Krawiec daje żydkowi jakiś znak na migi, Przystępuje do Walka, robi przed nim dygi: — Toć u pana, jak widać, też nie sieczka w głowie, Jakie oko! Niech kupiec sam spojrzy i powie. U nas doktór mądrości nie mierzy na pręty, Tu pan Itzig wystawia te szklanne patenty. Niech pan jeno
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —