szkiełkami nos swój okulbaczy, Co pana minę Icek wprzódy w nich zobaczy.
Walek patrzy na żyda, czy mu też pozwoli.... Można? — Można, i na nos wsadza szkła powoli. Gdy za uszy cieniutkie druciki zakłada. Krawiec coś tam po cichu żydowi powiada: — To taki dummer Pollack, niechno go pan chwali, To on nam się tak prędko z kramu nie oddali. Walek już okulary wsadził i się pyta, Czy i jemu pan Icek mądrość z oczu czyta. Jakby mocno zdziwiony, żyd wciąż głową rucha: Wunder!.. Nigdym nie widzioł tak mądrego zucha! Gdyby najpierwszej rangi belfer od studenciech, Szkoda że nie mam większych mądrości patenciech. Ny, niech pan okulary z nosa nie zdejmuje, Lecz za patentowanie talar likwiduję! Walek z wielką radością płaci, co żyd żąda I z cylindrem na bakier dalej się ogląda.
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —