Będą we wsi się dziwić chłopi od fornalek. Jak szykowny w tych szkiełkach i w tym kapeluszu, W tej koszuli i befkach aż do samych uszu, Z parasolem, w spodzienkach i tym krótkim zaku!.. Matka padną na szyję: — Mój ty jedynaku! Nie wytłucze już więcej, ani powie ośle, Choć najdalej samego mnie na jarmark pośle. Jak to chwalić mnie będzie, jaka będzie rada! Czy nie prawda jegomość?... Nikt nie odpowiada.
Zastanowił się Walek. — Co też to do licha? Miałby odejść odemnie jegomość tak z cicha? Takie piękne mi dawał rady i rozkazy, Podziękować mu było za to tysiąc razy; Należała się jemu dzięków cała fora, Aleć nie ma go... nie ma... przepadł, jak kamfora! Wykręca się do kola: — Jednak gdzieś być musi! Chyli głowę ku ziemi, brodą befki dusi I z po nad okularów poseła spojrzenia,
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —