stole niby z torfu cegły; Maca, czy, aby suche — boć w tem to on biegły. Opierają się wszelkiej przy zginaniu sile, Dobrze wyschły, a twarde jak dębowe dyle. Ale te tu plaskate, chropowate kręgi Snać zmajstrował kołodziej w rzemiośle nie tęgi; Że to z brzozy, toć widać z tej białawej kóry, Ale czem to je upstrzył w dole i u góry? — Proszę Panny, po czemu w mieście tego kopa? Na wsi tego furami u każdego chłopa. — Pięć trojaków za piernik, jeźli pan nie mani, Kupi pan całą kopę, sprzedam trochę taniej. — Pięć trojaków za jeden? — To są chyba śmiechy! Za to ja bym tu pannie dwa przydźwigał miechy. U nas tego na bagnie leżą cale kupy, Mogę brać, ile zechcę, darmo do chałupy. — Ale to też, nie z bagna! — Czy pan wzrok ma kurzy? Przecież słodki to piernik do jedzenia służy, — Niechże panna mnie w o-
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
— 39 —