majstrze, coś znalazł tę zgubę, Choć na ciężką me ciało wystawiłeś próbę, Będę miał cię w swej łasce i przebaczę winę, Boś mi zgubę odnalazł i wrócił łacinę. Zapięty zad! Tem, pastor kazał skończyć ładnie, Resztę co do orderu prezes już odgadnie...
W tem spostrzega pan burmistrz.. o reta! o reta! Jako pędzi ku niemu przezesa kareta. Już i prezes z uśmiechem z powozu wysiada... Cóż tu czynić?.. Czemprędzej witać go wypada. Pokłonił się pan burmistrz, chce powiedzieć mowę, Ale cóż, kiedy pierwszą zabaczył połowę! Więc się łupnął w łysinę pięścią z całej mocy I tylko coś od końca palnął jakby z procy: Witaj, Panie Prezesie!... Jakżeż dalej powiem!... Gdyż ponieważ... ten... tego... ex re... ten albowiem Zacną moją osobę najmądrzejszą w grodzie, Która pieczą o ludziach ma jak i trzodzie,
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
— 48 —