Dzierży nocne stróżostwo jak urząd poboczny, Umie pisać i robić obrachunek roczny, Której majestatyczna władza i potęga... Tu powalił na bruku jakiś niedołęga... Nie, inaczej!... odznaki jakoś nie ośięga. Zapięty zad... To znaczy: Resztę pan odgadnie! Z czasem, choć nie pragniemy, przypiąć nam wypadnie.
Przezes miast odpowiedzi zrobił kwaśną minę, Snać źle pjął burmistrza wymowną łacinę, Bo po cichu się spytał kogoś z pośród tłumu, Czy pan burmistrz... ten... tego... jest z pełna rozumu? — Jak też można posądzać! — rzecze zapytany — Toć to człowiek rozsądny i edukowany, Mało znajdzie się ludzi z tak wielkim talentem, A co powie, to prawda, jakby w piśmie świętem; Rozum jego światlejszy, powiadam, od słońca, Chyba pan z jego mowy nie zrozumiał końca, Którego po niemiecku objaśnienie takie: Że pan
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.
— 49 —