Kiedy jadąc z jarmarku ta parada ośla Już przywlokła się między zakrzewskie zarośla, Spotkał ją egzekutor, co za szkolne kary Zbierał po wsiach od chłopów pieniężne ofiary. Ten widokiem niezwykłym zaskoczony w lesie, Myślał, że to mu piekło srogą zemstę niesie, Aż ze strachu nieborak odszedł od rozumu I niedługo we Świeciu umarł w głupim domu.
Szedł też lasem ku miastu stary organista, Ten we Walku na ośle widział Antychrysta. Odtąd mu z przelęknienia ubyła pamięci, Że już nie zna porządku, w którym idą święci. Czasem, gdy po trzech królach obchodzi kolęda, Śpiewa jak na pogrzebie: In die tremenda.
Potem, gdy już za sobą mieli gęste drzewa, Zbliżał się ktoś na koniu drogą od Zakrzewa; Był to dworski ekonom, jechał na zasadzkę, Gdzie w gęstwinie ostróżne sarny mają
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.
— 60 —