Walkowa matka, Zaraz wszystkie komoszki zewsząd się zbiegają I swe córy Walkowi na ożenek rają. Lecz on dawno już obrał owczarzowej córkę, Której chętnie przebaczył jarmarczną ankórkę.
Kiedy na zaręczynach ucałował lubą, Rózia nań spoglądała z radością i chlubą, Bo się pysznie przyodział w strój zupełnie nowy I po chłopsku ubrany był od stóp do głowy. — Tak to mi się podobasz, — szczebioce doń cicho — W mieście to wyglądałeś jakby jakie licho, Widzisz, jak ci się we wsi wszyscy teraz cieszą, Oblecz zaczek, to jeszcze łyki cię powieszą!
Niezadługo małżeńskim ślubem się złączyli I szczęśliwie przy matce żyją do tej chwili.
Ale ogród do dzisiaj mija ród skrzydlaty, Choć ze straszka już nie ma ani jednej szmaty. Zaczek bowiem raz zwędził pewien krawiec nagi I
Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.
— 71 —