ulubionem dzieckiem. Bo któraż matka oprze się sile affektu i nawet pewnéj dumy na widok dobrego, zdatnego i poczciwego syna, przynoszącego z zadomu, a mianowicie ze szkoły, widome znaki odznaczenia i pochwał za niemi idących? To też i serce Karóla wylane było dla poważnéj, a z godnego syna uszczęśliwionéj matki. Kochał ją nietylko jako młodzieniec naturalnem i niepodzielonem jeszcze uczuciem serca synowskiego, ale, co większa, kochał ją i szanował już jako mąż męskim oddany zatrudnieniom i obowiązkom, już jako obywatel pierwszy między pierwszymi. Po ciężkich pracach dziennych, po zajęciach poważnych, rad zaglądał do ubogiego domku matki, aby jéj się chlubą swoją pozwolić ucieszyć, i aby nawzajem w macierzyńskich objęciach dać folgę myślom i trudom, i z serca matki zaczerpnąć osłody i otuchy do ciężkich obowiązków żywota publicznego. Nie znam wspanialszego obrazu nad ten, jaki przedstawia mąż poważny wiekiem, czynem, stanowiskiem i powszechnym szacunkiem, rozczulający się w chwilach wytchnienia w uściskach matki, z zasług i zaszczytów syna uszczęśliwionéj. Jest to obraz piękny, bo jest szlachetny.
Nauki elementarne pobierał Marcinkowski przez lat trzy w szkole tak nazwanéj reformackiéj, tj. przygotowawczéj w klasztorze poreformackim, i to aż do roku 1810, w którym to roku, w miesiącu Październiku, mając lat 10, w poczet uczniów ówczesnego liceum czyli gimnazyum poznańskiego zapisany został. Jakim był tego gimnazyum uczniem, świadczą o tem cenzury zapisane i pozostałe do dziś dnia w księgach tegoż instytutu. Po krótkim pobycie w téj szkole mogli byli rozpoznać i rozpoznali też nauczyciele jego, że to młodzieniec niepospolitych przymiotów i zdatności, a kto dziś przegląda świadectwa młodego Karóla w księgach szkólnych zapi-
Strona:Hipolit Cegielski - Życie i zasługi doktora Karola Marcinkowskiego.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.