i cierpiących nędzarzy; widziano ich obiegających szpitale i domy miłosierdzia; widziano ich podających jedną ręką recepty a drugą pieniądz na ich opłacenie; widziano ich przepędzających noce na krzesłach i zrywających się z nich co chwila na zawołanie chorego; widziano ich zbierających cudze i rozdających własne fundusze na zapomogę zakładów miłosiernych; — dopóki nadludzka fatyga nie powaliła ich o łoże, z którego niestety! Karól Schneider już powstać nie zdołał. Zarażony tyfusem zagnieżdżonym w domu Sióstr Miłosierdzia, uległ téj saméj chorobie K. Schneider w r. 1828, a dotknięty tą stratą własną i stratą cierpiących K. Marcinkowski, obarczony podwójną odtąd pracą i fatygą w mieście i na prowincyi, po domach prywatnych i zakładach publicznych, a mianowicie w domu Sióstr Miłosierdzia, zapadł ciężko na febrę nerwową w rok późniéj, bo w r. 1829. Przerażona publiczność zanosiła po kościołach modły za ocaleniem dobroczyńcy ludzkości. Bóg wysłuchał tych modłów; wyzdrowienie Marcinkowskiego powitano jako łaskę Najwyższego; czczono je i głoszono po pismach wierszem i prozą, a kiedy w tymże roku śmierć, która na ten raz oszczędziła była Dr. Marcinkowskiego, zadała Księstwu naszemu ciężką klęskę, zabierając inną przezacną osobę na świeczniku wonczas stojącą, nieodżałowanego X. Arcybiskupa Wolickiego, obywatele ówcześni, chcąc uczcić zacność i poświęcenie Marcinkowskiego, z pozostałości po rzeczonym X. Arcybiskupie zakupili kosztowny pierścień i ofiarowali go w upominku młodemu ale wielce już zasłużonemu lekarzowi.
Było to już w pierwszéj połowie roku 1830 — a w drugiéj połowie tegoż roku nastąpiły wypadki, które jak na los narodu i całéj ówczesnéj generacyi, tak i na los Marcinkowskiego przeważny wpływ wywarły. Duszę
Strona:Hipolit Cegielski - Życie i zasługi doktora Karola Marcinkowskiego.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.