Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/173

Ta strona została uwierzytelniona.

z jazdą mógł się przeprawić, ale gdy i ten sposób był nieskuteczny, wpośród najgęstszego ognia zsiadłszy z konia, i zachęciwszy całą jazdę aby szła za jego przykładem, przebył przez kanał, spędził nieprzyjaciela, opanował bateryą z harmatami, i ścigając pałaszem pomięszanych, przymusił nakoniec do ucieczki. Klęska nieprzyjaciół oprócz wielu pozostałych na bojowisku ztąd jeszcze znaczniejszą była, iż sam Daszko został zabity, a wojsko nasze aż pod bramy miasta ścigając uciekających, powzięło nadzieję, iż niedługo pracować będzie około dobywania miasta.
Następującego dnia wysłany do mieszczan Kruszelnicki, aby im przekładał niebezpieczeństwo na które wystawiali siebie i miasto, przyniósł odpowiedź tak zuchwałą, jakoby żartem tylko czynili wzmiankę o pokoju. Przeto Czarniecki przeciąwszy wszystkie drogi, aby żadna żywność nie wchodziła do miasta, stanął obozem przy wałach, rozrządził pułkami które pieszo potykać się miały, wyznaczył Tatarów, aby z przeciwnej strony uderzyli na oblężeńców, i przez cały czas niż dał znak do ataku, słowy i pracą dodawał swoim ochoty. Na sam czas jak potrzeba było Czarnieckiemu przywieziono z Szarogrodu różne narzędzia wojenne, służące do dobywania miasta, których używając artylerya, w krótkim czasie znaczną część miasta w perzynę obróciła. Tymczasem wojewoda kijowski z Janem Sobieskim korzystając z pomięszania nieprzyjaciół, które w nich sprawił pożar, z takiem męstwem nacierać zaczęli stawiąc się na czele swoich, iż Szerymbeg Tatar (chociaż natarczywość u tego narodu jest cnotą waleczności) przyganiał im jednak, iż zbyt śmiało wystawiali się na niebezpieczeństwo, a Stefan Bidziński wyciągnął ich z kupy szeregowych, wpośród których oba bili się z nieprzyjacielem. Już przy bramie opanowali byli nasi wały i zatknęli w nich chorągwie, a nawet i pacholicy wpadli byli do przygrody, czyli zamku przyległego miastu, gdy puszkarze nasi dając ognia do nieprzyjaciela, tak mocno razić zaczęli naszych, iż przymuszeni byli uchodzić z miejsca. Ten przypadek posłużył oblężeńcom, że wypadłszy z miasta, z wielką siłą uderzyli na naszych, i spędzili ich