z wałów nieprzyjaciela, kulą w twarz raniony został. Trwoga o życie rządcy odjęła wielu serce i nadzieje obrony[1]. Ale on raniony pod wieczór, objechał mury nazajutrz zrana, i najprzód żołnierzowi, a potem obywatelom pokazał się na rynku, dodając wszystkim ochoty; że zaś był z liczby tych ludzi, którzy się zatwardzają w nieszczęściu, tem mężniejsze serce okazywał, im większą siłę widział w nieprzyjacielu. Już po kilka razy król szwedzki używał różnych sposobów, aby nakłonił Czarnieckiego do poddania miasta, ale widząc stateczność jego, i próżne zamysły swoje, postanowił nakoniec użyć postrachu. Przeto dnia siódmego października wysłał trębacza oznajmując obywatelom, iż jak łagodnie postąpi sobie z nimi jeżeli się poddadzą, tak gardzących łaską karać będzie surowo. Czarniecki ani strwożony groźbą, ani uniesiony żywością, odesłał trębacza dodając te słowa: „iż od dzieciństwa wychowany w obozie, i wpośród ognia przepędziwszy swe lata, przyuczony jest do huku harmat, owszem z zadziwieniem niemałem patrzy na to, iż dzieci nawet będące w mieście bynajmniej się nie strachają, ponieważ zapadłe kule zbierają przez igraszkę, i przynoszą na wały, aby je puszkarz wyrzucał nazad[2]“.
Wkrótce potem przybył posłaniec z listem do Czarnieckiego od Oxenstierna kanclerza, który on na rynku wpośród zgromadzonych obywatelów czytać rozkazał. List, jak go wypisuje Kochowski, jest w następujące słowa: „Dałeś dotąd rządco wielkie dowody waleczności twojej w mieście, które straży twej jest poruczone. Widzieli cię Szwedzi nietylko bitnym w polu, ale i w murach podobnego męstwa i waleczności doznają. Przestań jednak nad potrzebę okazywać śmiałość, bo cnota zachowuje środek. Toż gdy król wasz ustąpił z kraju, rozproszone wojsko, województwa częścią pod-