dała serca naszym, gdy widzieli, iż można zwyciężyć Szwedów, których dotąd wieść głosiła za niezwyciężonych[1]. To sławne zwycięstwo ściągnęło do kraju ukrywających się przy pograniczu Jerzego Lubomirskiego marszałka w. koronnego, i Sapiehę wojewodę wileńskiego, którzy łącząc się z Czarnieckim poszli przeciw nieprzyjacielowi. Szli także za ich przykładem książe Wiśniowiecki, Koniecpolski, Sobieski, i inni panowie, uczyniwszy manifest, iż odstępują króla szwedzkiego, a łączą się z królem swoim przy wierze i wolności.
Tymczasem Karol widząc większy coraz niedostatek żywności, umyślił ruszyć z pod Jarosławia. Wprzód wysłał Duglasa aby zwiedził las i trudniejsze przeprawy, jeżeli nie było jakich zasadzek, potem z wielką ostrożnością i ustawiony do boju udał się ku Przeworsku. Ale wojska polskie ze wszech stron nań napadając, urywały go we dnie i w nocy, nie dając nigdy spoczynku. W pośrzód ustawicznych nagabań i trwogi w której zostawał, rozumiejąc iż krzyk naszych zwyczajem Tatarów wydawany za każdym wypadnieniem pochodził w samej rzeczy od Tatarów, przybył nakoniec do Rudnika, gdzie ledwie tylko usiadł do śniadania w domu plebańskim, dano mu znać natychmiast, iż napadają Polacy. Porwał się od stołu Karol, a gdy Szandarowski rotmistrz książęcia Wiśniowieckiego z pułkiem nacierać zaczął, w takiem niebezpieczeństwie znalazł się naówczas Karol, iż dwa razy wystrzeliwszy z pistoletu, ucieczką nakoniec ocalił życie, zasłoniony od wojska, które przymuszone było uchodzić.
Czarniecki niespracowany w ściganiu nieprzyjaciela, napadał często na Szwedów, gdzie tylko mógł korzystać, a nie tak szukając chwały, jak prawdziwej korzyści, strzegł się powszechnej bitwy, której jak pomyślność niewieleby mu przyniosła dobrego prócz chwały, tak przegrana z utratą krzepiącego się wojska, pogrążyłaby
- ↑ Primusque Czarniecius illa die posse debellari docuit Svecos, quos in hanc diem invictos fama vulgaverat. Rudawski na karcie 232, Kochowski Clima. II. na karcie 114.