aby się złączył z Litwą, i stanął w gotowości do boju. Miał natenczas Jan Kazimierz szesnaście tysięcy jazdy i cztery tysiące piechoty, oprócz dwudziestu tysięcy Tatarów, których Szefer Kazy aga przyprowadził na pomoc. Karol rozpoczynając bitwę, z taką żywością uderzył na pułki nasze, iż zapędzony z pierwszym szeregiem swoich, mało nie spadł z konia, i pierwszy nie został na bojowisku. Następującego dnia z obydwóch stron wojska ustawione do boju, czterdzieści tysięcy naszych a dwadzieścia ośm tysięcy Szwedów, o godzinie dziewiątej spotkały się z sobą. Najpierwsi Tatarowie rzucili się na Szwedów, ale Karol dawszy im odpór, z taką siłą uderzył na prawe skrzydło naszych, iż je przymusił do ucieczki. Potem obróciwszy się na lewe skrzydło które trzymał Czarniecki, odepchnął je, ale nie zwrócił[1]. Tymczasem coraz bardziej słabiał duch w naszych. Zaczęli wszyscy rozpaczać o zwycięstwie tak dalece, iż Jan Kazimierz zawczasu myśląc o bezpieczeństwie królowej będącej w Warszawie, posłał do niej pod noc, aby ujechała do Częstochowy. Sam zaś nazajutrz to jest ostatniego dnia lipca, całą ufność swoją pokładając w szczęśliwości i męstwie Czarnieckiego[2], rozpoczął po trzeci raz bitwę, ustawiwszy piechotę przy moście, któraby niepozwalała uciekać naszym, i przymusiła ich do wspólnej obrony. Z tem wszystkiem bojaźń uciekających pociągnęła za sobą i innych. W takim nieporządku uszedł król przez most do Warszawy, zkąd uciekając przed nieprzyjacielem udał się do Lublina, a Karol we trzydzieści dni po odebraniu Warszawy, wszedł zwycięzcą wpośrzód okrzyków, gdzie trzy dni zabawiwszy, udał się do Prus, dokąd go wywoływał car nowy nieprzyjaciel, który korzystając z okoliczności, wkroczył do Inflant i wojskiem swojem opasał Rygę. Pod ten sam czas, Wirtz pułkownik szwedzki uwolnił Kraków od oblężenia, w którem trzymał go przez trzy miesiące Michał Zebrzydowski, i już się cie-
Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/91
Ta strona została uwierzytelniona.