Strona:Homiletyczne pokłosie podróży do Ziemi św.djvu/1

Ta strona została uwierzytelniona.



HOMILETYCZNE POKŁOSIE Z PODRÓŻY DO ZIEMI ŚW.
Referat wygłoszony na kursie homiletycznym w Katowicach dn. 18 maja 1933 r.


Mając złożyć homiletyczne pokłosie z podróży do Ziemi św., jaką na wiosnę 1933 r. odprawiłem, chcę Wam, Reverendi Domini, jak w kalejdoskopie przedstawić kilka spostrzeżeń i opartych na nich refleksyj, co do których sądzę, że i Wam przy różnych okazjach mogą być pożyteczne na ambonie.

I.

W drodze do Palestyny wielka część pielgrzymów zapada na chorobę morską. Ciekawa to choroba: głowa boli, zanika świeża cera, niema apetytu, wnętrzności się buntują, psuje się humor i całkowita apatja ogarnia człowieka. Skąd ta choroba? Stąd, że na falach niespokojnych statek się kołysze, a człowiek, nie czując stałego gruntu pod sobą, traci orjentację statyczną; wyprowadzony z równowagi, blednie i niedomaga. Jedynem życzeniem jego jest wtedy: ląd! port! stały grunt pod nogami! — I rzeczywiście, skoro statek przybija do portu i pasażer wysiada, odrazu znika ból głowy i zły humor, ustępują też wszelkie inne objawy choroby — człowiek czuje się zdrowy!
Czyby tego nie można snadnie zastosować na ambonie, mówiąc np. o burzach życiowych, w których ludzie tracą orjentację i równowagę, tak że wstręt i obrzydzenie ich bierze do wszystkiego i czarny pesymizm ich duszę ogarnia. Gdyby uczuli grunt pod sobą, wyzdrowieliby odrazu. Niech tedy myślą o Bogu, który jest fundamentem i podporą naszą! Levavi oculos meos in montes, unde veniet auxilium mihi (Ps. 120, 1) — „Pan skała moja i siła moja i zbawienie moje“ (2 Reg. 22, 2). „Choćbym chodził wpośród cienia śmierci, nie będę się bał złego, albowiem Tyś jest ze mną“ (Ps. 22, 4).