Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/102

Ta strona została przepisana.

sztą doskonale, skoro dał sztuce tytuł Murzyn wenecki. Widok ukochanej kobiety jest czemś tak błogiem, że musi rozprószyć ból, zwątpienie, zgryzotę; cały mój gniew pierzchnął, odzyskałem uśmiech. Tak więc, to zachowanie się, które w moim wieku byłoby najstraszliwszą obłudą, było wynikiem mojej miłości. Raz pogrzebawszy zazdrość, mogłem obserwować. Mój chorobliwy stan był widoczny, a straszliwe podejrzenia, które mnie nękały, potęgowały go jeszcze. Wreszcie, znalazłem sposobność, aby wsunąć te słowa: „Czy nie miałaś dziś żadnej wizyty!“ motywując je niepokojem, jaki zbudziła we mnie obawa, iż mogła rozrządzić popołudniem po moim pierwszym bileciku.
— Och! rzekła, trzeba być mężczyzną, aby przypuszczać coś podobnego! Ja miałabym myśleć o czem innem, niż o twojem cierpieniu? Do chwili w której przyszedł twój drugi list, myślałam tylko o tem jak pobiec do ciebie.
— I byłaś sama?
— Sama, rzekła, patrząc na mnie z zupełną niewinnością. Taka musiała być minka, która skłoniła murzyna do zabicia Desdemony.
Ponieważ ona sama zajmowała cały dom, było to ohydne kłamstwo. Jedno jedyne kłamstwo niweczy owo bezwzględne zaufanie, które, dla pewnych dusz, jest zasadą miłości. Aby wam powiedzieć, co się działo we mnie w tej chwili, trzebaby przyjąć, że mamy w sobie wewnętrzną istotę, której widzialne ja służy za futerał; że ta istota, lśniąca jak światło, jest delikatna jak cień... otóż, to piękne ja okryło się wówczas na zawsze kirem. Tak, uczułem, iż zimna i koścista ręka obleka mnie w całun doświadczenia, nakłada mi ową wiekuistą żałobę, jaką wnosi w naszą duszę pierwsza zdrada.
Spuściłem oczy, aby nie zdradzić przed nią błysku myśli, tej dumnej myśli, która wróciła mi nieco sił: „Jeśli cię oszukuje, zatem jest niegodna ciebie!“ Rumieniec mój i łzy, które zakręciły mi się w oczach, złożyłem na karb niedomagania: słodka istota ofiarowała się odwieźć mnie do domu w dorożce ze spuszczonemi sto-