Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/105

Ta strona została przepisana.

owej eterycznej kobiety w jej buduarze; trzymałem ją za rękę (miała bardzo ładne ręce) i drapaliśmy się na Alpy sentymentów, zrywając najpiękniejsze kwiatki, obrywając margerytki (zawsze jest chwila, w której się obrywa margarytki, nawet kiedy się jest w salonie i kiedy niema margerytek)... W największym paroksyzmie uczuć, kiedy dwoje ludzi najbardziej się kocha, miłość ma tak silne poczucie swej nietrwałości, iż czujemy niezwyciężoną potrzebę pytania: „Czy kochasz? Czy będziesz kochać zawsze?“ Chwytam ten liryczny moment, tak ciepły, tak bujny, tak bosko rozkwitły, aby ją wyciągnąć na najpiękniejsze kłamstwa w cudownym stylu owej miłosnej gaskonady. Szarlota roztoczyła wszystkie kwiaty swego kłamstwa: nie może żyć beze mnie, jestem jedyny który dla niej istnieje; boi się że mnie znudzi, bo moja obecność odbiera jej wszelki dowcip; przy mnie cała jej inteligencja wchodzi w miłość; jest zresztą zbyt uczuciowa aby się nie obawiać; szuka od pół roku sposobu przywiązania mnie do siebie na wieki, jedynie Bóg zna tę tajemnicę; słowem, jestem jej bogiem!...
Słuchając de Marsaya, kobiety były niemal dotknięte, że je podpatrzył tak dobrze; słowom tym towarzyszyły minki, przechylania głowy i mizdrzenia, naśladujące do złudzenia te gierki.
— W chwili gdy miałem uwierzyć w te cudowne kłamstwa, naraz, wciąż trzymając w dłoni jej wilgotną rękę, rzekłem:
— Kiedy wychodzisz za księcia?...
Cios był tak nagły, oczy moje tak były wtopione w jej oczy, jej ręka tak miękko spoczywała w mojej, że nie mogła ukryć swego drżenia, mimo iż było bardzo lekkie; spojrzenie jej ugięło się pod mojem, słaby rumieniec ubarwił jej lica.
— Za księcia! Co tobie się roi? odparła, udając zdumienie.
— Wiem wszystko i mojem zdaniem nie powinnaś zwlekać: jest bogaty, książę, ale jest więcej niż bigot, jest religijny! To też jestem pewny że byłaś mi wierna, dzięki jego skrupułom. Nie masz pojęcia, jak ważne jest, abyś go skompromitowała wobec Boga i jego samego: inaczej nie dojdziesz z nim końca.