mimo to wielką damą; ale dziś, choćby nawet była urodzoną Montmorency — o ile paniny de Montmorency mogą być takie — nie byłaby kobietą z towarzystwa.
— Ale co pani rozumie pod kobietą z towarzystwa? spytał naiwnie hrabia Adam Łagiński[1].
— To wytwór nowoczesny, opłakany tryumf systemu wyborczego w zastosowaniu do płci pięknej, rzekł minister. Każda rewolucja ma swoje hasło, które ją streszcza i które ją maluje.
— Ma pan słuszność, rzekł rosyjski książę, który przybył poto aby sobie wyrobić reputację literacką w Paryżu. Wytłumaczyć pewne słowa, narastające z wieku na wiek w waszym pięknym języku, toby znaczyło napisać wspaniałą historję. Organizować, naprzykład, to jest słowo Cesarstwa i streszcza całego Napoleona.
— Wszystko to nie tłumaczy mi, co to jest kobieta z towarzystwa? wykrzyknął młody Polak.
— A więc ja panu wyjaśnię, odparł Blondet. Pewnego pięknego poranka, wałęsa się pan po Paryżu. Jest już po drugiej, ale piąta jeszcze nie wybiła. Widzisz zbliżającą się piękną kobietę: pierwszy rzut oka na nią jest niby przedmowa do pięknej książki; zapowiada cały świat delikatnych i subtelnych wrażeń. Jak botanik wędrujący przez góry i doliny za swemi ziołami, tak i pan, wśród pospolitości Paryża, spotkałeś wreszcie rzadki kwiat. Albo tej kobiecie towarzyszy dwóch bardzo dystyngowanych mężczyzn, z których jeden przynajmniej ma wstążeczkę Legji, albo służący w skromnej liberji idzie za nią o dziesięć kroków. Nie nosi ani jaskrawych kolorów, ani ażurowych pończoch, ani zbyt bogatej klamry u paska, ani haftowanych majteczek falujących dokoła kostki. Widzisz, że ma na nogach albo prunelowe trzewiczki ze wstążkami, opasującemi cieniutką nicianą lub szarą jedwabną pończoszkę, albo też niesłychanie skromne ciżemki. Ładna a niezbyt kosztowna materja wyróżnia jej suknię, której krój intryguje niejedną mie-
- ↑ Fałszywa kochanka.