Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/133

Ta strona została przepisana.

wiek zadaje pytania. Gady pełzają, nie dając odpowiedzi. Ten pusty i zniszczały dom, to olbrzymia zagadka, której klucza nie posiada nikt.
Niegdyś było to małe lenno, i nosiło nazwę Grande Bretèche. Przez czas mego pobytu w Vendôme, gdzie Desplein zostawił mnie dla pielęgnowania chorego bogacza, widok tego osobliwego mieszkania stał się jedną z moich najżywszych przyjemności. Czyż to nie było coś więcej niż ruina? Z miną wiążą się niekiedy wspomnienia o niewątpliwej autentyczności; ale ten dom, jeszcze trzymający się mimo iż zwolna obracany w niwecz mściwą ręką, zawierał sekret, tajemną myśl, zdradzał conajmniej czyjś kaprys. Niejeden raz, wieczorem, kazałem się wieźć łódką do zdziczałego żywopłotu, który okalał posiadłość. Nie zważałem na podrapania, wchodziłem do tego bezpańskiego ogrodu, do tej własności, która nie była już ani publiczna ani prywatna; trawiłem tam godziny całe, spoglądając na tę ruinę. Nie zadałbym ani jednego pytania jakiemuś gadatliwemu tubylcowi, aby się dowiedzieć historji, która tkwiła niewątpliwie na dnie tego osobliwego obrazu. Układałem tam rozkoszne powieści, oddawałem się czarującej rozpuście melancholji. Gdybym znał przyczynę — może pospolitą — tego opuszczenia, straciłbym nienapisane poezje, któremi się upajam. Dla mnie, ustroń ta przedstawiała najróżnorodniejsze obrazy życia ludzkiego zaćmionego nieszczęściami; to znów robiła na mnie wrażenie klasztoru, choć bez mnichów; to działała jak spokój cmentarza, bez umarłych którzy mówią do nas językiem swoich nagrobków. Raz był to dom trędowatych, to znów dom Atrydów; ale zwłaszcza była to prowincja z ciasnotą swoich horyzontów, ze swem życiem wedle klepsydry. Często płakałem tam; — nie śmiałem się nigdy. Nieraz odczuwałem mimowolny lęk, słysząc nad głową głuchy świst skrzydeł pomykającego grzywacza.
Grunt jest tam mokry, trzeba się strzec jaszczurek, żmij, żab, które się przechadzają z absolutną swobodą; trzeba zwłaszcza nie lękać się zimna, gdyż w jednej chwili czuje się lodowaty płaszcz,