Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/136

Ta strona została przepisana.

ści i odczułem w pełni radość, z jaką wuj Tobjasz dosiadał przy pomocy Trima swego konika.
— Panie, rzekł pan Regnault, byłem pierwszym dependentem rejenta Roguin w Paryżu. Wspaniała kancelarja, o której pan może słyszał? Nie? a wszakże nieszczęśliwe bankructwo wsławiło ją... Nie mając dostatecznego funduszu aby traktować o coś w Paryżu, gdzie ceny kancelarji wzrosły w ar. 1816 niepomiernie, przybyłem tutaj, aby nabyć kancelarję swego poprzednika. Miałem krewnych w Vendôme, między innemi bardzo bogatą ciotkę, która oddała mi swoją córkę.
Uczynił krótką pauzę i ciągnął:
— W trzy miesiące po mianowaniu mnie rejentem, pewnego wieczora, gdy miałem się kłaść do łóżka (nie byłem jeszcze żonaty), wezwała mnie hrabina de Merret do swego zamku. Pokojówka jej, poczciwa dziewczyna, która służy dziś w tej gospodzie, czekała u bramy z karetą. A! chwileczkę! Trzeba panu powiedzieć, że hrabia de Merret umarł w Paryżu na dwa miesiące przed mem przybyciem tutaj. Skończył tam nędznie, oddając się wszelakiej rozpuście. Rozumie pan? W dniu jego wyjazdu hrabina de Merret opuściła Grande Bretèche i usunęła z niej meble. Niektórzy twierdzą nawet, że spaliła meble, dywany, słowem wszystkie pomienione przedmioty, stanowiące ruchomość realności, obecnie zajmowanej przez... (Co ja gadam? Przepraszam, zdawało mi się, że dyktuję kontrakt najmu...).
— ...że je spaliła (ciągnął) na łące w Merret. Czy pan był kiedy w Merret? Nie, rzekł odpowiadając sam za mnie. Ładna miejscowość.
— Blisko od trzech miesięcy, podjął potrząsając głową, hrabiostwo żyli z sobą bardzo osobliwie: nie przyjmowali już nikogo, pani mieszkała na parterze, pan na pierwszem piętrze. Kiedy hrabina została sama, nie pokazywała się nigdzie prócz w kościele. Później u siebie w zamku nie przyjmowała nikogo. W chwili gdy opuściła Grando Bretèche aby zamieszkać w Merret, była już bar-