Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/146

Ta strona została przepisana.

Ładna jej twarz zachmurzyła się, kolory zbladły, oczy straciły swój niewinny połysk.
— Więc dobrze, rzekła, skoro pan obce koniecznie, opowiem, ale niech mi pan dochowa sekretu!
— Nie bój się, dobre dziecko, dochowam ci wszystkich sekretów jak złodziej: to najwyższy stopień rzetelności jaki istnieje.
— Jeżeli to panu wszystko jedno, wolę już pańską własną rzetelność.
Poprawia chusteczkę na głowie i przybrała odpowiednią pozę; istnieje bowiem niewątpliwie poza wyrażająca ufność niezbędną przy opowiadaniu. Najlepiej się opowiada o pewnej godzinie, tak jak my tu siedzimy przy stole. Nikt nigdy nie opowiadał, stojąc albo na czczo. Ale gdybym miał wiernie powtórzyć wymowę Rozalki, nie starczyłoby i tomu... Otóż, ponieważ wypadek, który mi opowiedziała dość mętnie, znajduje się między gadaniną rejenta a wersją pani Lepas, równie ściśle jak średnie człony proporcji arytmetycznej znajdują się między skrajnemi, wystarczy jeżeli to państwu streszczę w krótkich słowach. Skracam tedy.
Pokój, który pani de Merret zajmowała w Grande Bretèche, znajdował się na parterze. Alkowa, mniejwięcej na cztery stopy głęboka, wyżłobiona w murze, służyła jej za gotowalnię. Na trzy miesiące przed wieczorem którego dzieje państwu opowiem, pani de Merret zaniemogła dość poważnie, do tego stopnia że mąż zostawił ją samą i przeniósł się na pierwsze piętro. Niepodobnym do przewidzenia trafem, wrócił tego wieczora o dwie godziny później niż zwykle z klubu, gdzie chodził na dzienniki i na dysputy polityczne. Żona myślała że już dawno wrócił, że się położył, że śpi. Ale najazd na Francję był przedmiotem bardzo ożywionej dyskusji, partyjka bilardu zrobiła się gorąca, szlachcic, przegrał czterdzieści franków, sumę ogromną jak na Vendôme, gdzie wszyscy ciułają grosze i gdzie obyczaje odznaczają się chwalebną skromnością, będącą może źródłem prawdziwego szczęścia nieznanego paryżanom. Od jakiegoś czasu, pan de Merret poprzestawał na spyta-