Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/40

Ta strona została przepisana.

ko bowiem, nawet religja, była poezją w tem naiwnem sercu. Przyszłość ukazywała się jej jako ustawiczne święto. Była niewinna i czysta, żadne pragnienie nie zmąciło jej snu. Wstyd i zgryzota nie skaziły jeszcze jej lica ani nie zwilżyły spojrzenia. Nie szukała nawet tajemnicy swoich mimowolnych wzruszeń w piękny dzień wiosenny. Poza tem czuła się słaba, stworzona do posłuszeństwa, i czekała małżeństwa, mimo iż go nie pragnęła. Jej pogodna wyobraźnia nie znała zepsucia — może potrzebnego — jakie sączy literatura kreśląc obrazy namiętności: nie znała świata, ani żadnych jego niebezpieczeństw. Drogie dziecko tak dalece nie cierpiało w życiu, że nawet nie miało sposobności wyrobić sobie charakteru. W niewinności swojej byłaby szła bez obawy pośród wężów, jak owa idealna postać, w której malarz pewien upostaciował niewinność. Nigdy czoło nie było bardziej pogodne i uśmiechnięte zarazem. Nigdy usta z taką naiwnością nie zadawały pytań, których zupełnie nie rozumiały znaczenia. Żyliśmy jak brat z siostrą. Po roku, raz w ogrodzie, kiedyśmy stali przy tym basenie z rybkami i rzucali im bułkę, rzekłem:
— Czy chcesz, abyśmy się pobrali? Ze mną będziesz robiła co będziesz chciała, gdy inny mężczyzna uczyniłby cię nieszczęśliwą.
— Mamo, rzekła do mojej matki, która wyszła naprzeciw nas, ułożyliśmy z Oktawem, że się pobierzemy...
— W siedemnastym roku?... odparła moja matka. Nie, zaczekajcie jeszcze półtora roku, a jeżeli po tym upływie czasu będziecie się sobie podobać, ha, jesteście równi majątkiem, urodzeniem, będzie to wraz małżeństwo z rozsądku i ze skłonności.
„Kiedy miałem dwadzieścia sześć lat, a Honoryna dziewiętnaście, pobraliśmy się. Szacunek dla ojca i matki, starców z dawnego Dworu, bronił nam urządzić modniej ten pałac, zmienić jego umeblowanie; zostaliśmy tu tak jak wprzôdy jako dzieci. Jednakże bywałem w świecie, wtajemniczałem żonę w życie, uważałem sobie za obowiązek kształcić ją. Zrozumiałem później, że małżeństwo zawarte w tych okolicznościach co nasze, kryje rafę, o którą rozbija się