Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/41

Ta strona została przepisana.

wiele uczuć, wiele rozumów, wiele istnień. Mąż staje się pedagogiem, profesorem, i miłość ginie pod linją, która wcześniej czy później ją drażni: kobieta młoda i ładna, cnotliwa i wesoła, nie uznaje innych, wyższości prócz tych któremi obdarzyła ją natura. Może w czem zawiniłem? Może w trudnych początkach małżeństwa przybrałem ton bakalarski? Może, przeciwnie, popełniłem ten błąd, że zawierzyłem bezwzględnie jej czystej naturze i nie pilnowałem żony, w której wszelki bunt zdawał mi się niepodobieństwem? Niestety! nie wiemy jeszcze, ani w polityce ani w pożyciu domowem, czy mocarstwa i rodziny giną przez zbytek zaufania czy przez nadmiar surowości. Może jako mąż nie ziściłem dziewczęcych marzeń Honoryny? Czyż człowiek wie w dniach szczęścia, w czem błądzi?

(Przypominam sobie tylko z grubsza zarzuty, jakie sobie stawiał hrabia ze szczerością anatoma, szukającego przyczyn choroby, które uszły oka jego kolegów: ale jego pobłażliwość zdała mi się wówczas godna dobroci Chrystusa, rozgrzeszającego cudzołożnicę).

„W półtora roku po śmierci ojca, który zmarł na kilka miesięcy przed matką (podjął po pauzie), przyszła straszliwa noc, w której zaskoczył mnie pożegnalny list Honoryny. Jaka poezja uwiodła tę kobietę? Czy to były zmysły, czy magnetyczna siła nieszczęścia lub genjuszu: która z tych sił omotała ją i porwała? Nic nie chciałem wiedzieć. Cios był tak straszny, że przez miesiąc byłem jak ogłuszony. Później, rozsądek radził mi zostać w mej nieświadomości, a nieszczęścia Honoryny zanadto mnie pouczyły w tej mierze. Dotąd, Maurycy, wszystko jest bardzo pospolite, ale wszystko się zmieni od jednego słowa: ja kocham Honorynę! nie przestałem jej ubóstwiać. Od dnia jej ucieczki, żyję wspomnieniami, przechodzę myślą słodycze, na które Honoryna była z pewnością obojętna.
— Och, dodał widząc zdumienie w moich oczach, nie rób ze