mniej więcej po trzeciej części kosztu, tak iż, przy sześciu tysiącach franków, żyje jakby miała piętnaście tysięcy. Lubi kwiaty i płaci sto talarów ogrodnikowi, który bierze ode mnie tysiąc dwieście franków rocznej pensji i który mi przedstawia co kwartał rachunki po dwa tysiące franków. Przyrzekłem temu człowiekowi ogród i domek, przylegający do domku odźwiernego przy ulicy Saint-Maur. Nabyłem tę posiadłość pod nazwiskiem pisarza trybunału. Jedna niedyskrecja pozbawiłaby ogrodnika wszystkiego. Honoryna ma swoją willę, ogród, wspaniałą cieplarnię, wszystko za pięćset franków rocznie. Żyje pod nazwiskiem swojej służącej, pani Gobain, owej dyskretnej jak grób staruszki, którą wynalazłem i która się do niej przywiązała. Ale tę wierność, tak jak wierność ogrodnika, podsycam obietnicą nagrody w dniu tryumfu. Odźwierny i jego żona kosztują mnie straszliwie drogo, dla tych samych przyczyn. Słowem, od trzech lat, Honoryna jest szczęśliwa, sądzi, że własnej pracy zawdzięcza swoje wspaniałe kwiaty, tualety, dobrobyt. — Och, wiem, co mi powiesz, wykrzyknął hrabia, widząc pytanie w moich oczach i na moich ustach. Tak, próbowałem. Żona moja mieszkała przedtem na przedmieściu św. Antoniego. Jednego dnia, kiedy, na słowo tej Gobain, uwierzyłem w widoki pojednania, wysłałem list, w którym starałem się ją zmiękczyć, list zaczynany dwadzieścia razy! Nie będę ci opisywał swoich wzruszeń. Chodziłem z ulicy Payenne na ulicę de Reuilly, i jak skazaniec, którego wiodą z pałacu Sprawiedliwośi do ratusza, ale on jedzie na wózku a ja szedłem pieszo!... Była noc, mgła, a ja szedłem naprzeciw pani Gobain, która miała mi powiedzieć, co zrobiła żona. Poznawszy moje pismo, Honoryna rzuciła list w ogień, nie czytając.
— Pani Gobain, rzekła, nie chcę tu być od jutra!...
„Te słowa, nie byłoż to pchnięcie sztyletu dla człowieka, znajdującego niewysłowione rozkosze w oszukaństwie, zapomocą którego dostarcza jej najpiękniejszego ljońskiego aksamitu po dwanaście franków łokieć, bażantów, ryb, owoców za dziesiątą część ceny, jej, kobiecie dość nieświadomej życia, aby myśleć, że dwieście
Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/46
Ta strona została przepisana.