Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/62

Ta strona została przepisana.

— Nawet w myśli? rzekłem.
— Czy świat jest tak godny zazdrości? odparła. — Och, kiedy moja myśl zacznie błądzić, idzie wyżej... Anioł doskonałości, piękny Gabrjel, często śpiewa w mojem sercu, rzekła. Gdybym była bogata, i tak pracowałabym, aby nie siadać zbyt często na barwne Skrzydła Anioła, lecąc w krainę fntazji! Są zadumy, które dla nas kobiet są zgubą! Zawdzięczam swoim kwiatom wiele spokoju, mimo że nie zawsze zdolne są mnie zająć. Są dnie, w których duszę moją ogrania jakieś oczekiwanie; nie mogę odpędzić myśli, która mnie oblega i paraliżuje mi palce. Mam uczucie wówczas, że się zbliża jakieś wielkie wydarzenie, że życie moje ulegnie zmianie, wsłuchuję się w pustkę, wpatruję się w ciemność, nie bawi mnie praca i, po tysiącznych udrękach, wracam do życia... Do zwykłego życia. Czy to jest przeczucie nieba? Nie wiem.
Po trzech miesiącach walki dwóch dyplomatów, ukrytych pod maską młodzieńczej melancholji, z kobietą, którą jej wstręt do żyda czynił niezwyciężoną, oświadczyłem hrabiemu, że niepodobna wywabić tego żółwia ze skorupy i że trzeba strzaskać szyldkret. Poprzedniego dnia, w przyjacielskiej dyskusji, hrabina wykrzyknęła:
— Lukrecja wypisała sztyletem i krwią pierwsze prawo kobiety: Wolność!
Z tą chwilą, hrabia zostawił mi wolną rękę.
— Sprzedałam za sto franków kwiaty i czepeczki, które zrobiłam w tym tygodniu! rzekła z radością Honoryna pewnej soboty, kiedym ją odwiedził w saloniku na parterze, gdzie rzekomy właściel dał odnowić wszystkie złocenia. Była dziesiąta. Lipcowy zmierzch oraz wspaniały księżyc rozlewały mgliste blaski. Smugi woni pieściły duszę, hrabina dzwoniła w dłoni pięcioma sztukami złota, otrzymanemi od rzekomego komisanta mód, też będącego narzędziem Oktawa. Znalazł mu go sędzia Popinot.
— Zarabiać na życie bawiąc się, rzekła, być wolną, gdy mężczyźni, zbrojni w swoje prawa, chcieli nas zrobić niewolnicami!