Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/66

Ta strona została przepisana.

— Niech pani zastąpi słowo poświęcenie słowem wysiłek, i...
— To będzie impertynecja.
— Niech mi pani wybaczy, rzekłem; zapomniałem, że kobieta i papież są nieomylni.
— Mój Boże, rzekła po pauzie, dwa słowa wystarczą, aby zmącić ten tak drogo kupiony spokój, którego zażywam ukradkiem...
Wstała, nie zwracała już na mnie uwagi.
— Dokąd iść? rzekła. Co począć?... Czy będzie mi trzeba opuścić to gniazdko, usłane z takiem staraniem poto, aby w niem dokończyć moich dni?
— Dokończyć dni? rzekłem z widocznem przerażeniem. Czy pani nigdy nie pomyślała, że przyjdzie chwila, gdy pani nie będzie mogła pracować, gdy cena kwiatów i modeli obniży się przez konkurencję?...
— Mam już tysiąc talarów oszczędności, rzekła.
— Mój Boże, ileż wyrzeczeń zawiera ta suma? wykrzyknąłem.
— Do jutra, niech mnie pan zostawi teraz, rzekła. Dziś wieczór nie czuję się już sobą, chcę zostać sama. Czyż nie trzeba mi skupić sił na wypadek nieszczęścia, bo gdyby pan się czego dowiedział, to znaczy że i inni wiedzą, a wówczas... Żegnam pana, rzekła krótko, z rozkazującym gestem.
— Jutro bitwa, rzekłem z uśmiechem, aby nie wyjść z żartobliwego tonu, jaki nadałem tej scenie. Ale, oddalając się aleją, powtarzałem: „Jutro bitwa!“ I hrabia, którego, jak co wieczór, spotkałem na bulwarze, powtórzył: „Jutro bitwa!“
Niepokój Oktawa równy był niepokojowi Honoryny. Przechadzaliśmy się z hrabią do drugiej w nocy wzdłuż rowów Bastylji, jak dwaj generałowie, którzy w wilję bitwy obliczają wszystkie szanse, badają teren, i pojmują, iż w pełni walki zwycięstwo zależy od szczęśliwie pochwyconego przypadku. Obie istoty, rozłączone tak gwałtownie, miały spędzić tę noc bezsennie: jedno w nadziei, drugie w obawie spotkania. Dramaty życia leżą nie w wyda-