Strona:Hordubal.pdf/119

Ta strona została skorygowana.
IV

— Niechże pan uważa, panie Gelnaj — wykłada wieczorem Biegl. — Zrobił to ktoś z domowników. Okno wybił od wewnątrz, żeby cała rzecz wyglądała jako włamanie. Drzwiami dostać się do domu nie mógł, ponieważ były zamknięte na zasuwę. A więc musiał być w domu już wieczorem — — —
— Nie było go tam — odpowiada Gelnaj. — Hafia powiedziała mi, że wujek Szczepan wczoraj wieczorem u nich nie był.
— Dobrze. Albo też wpuszczono go w nocy do domu, a to mógł zrobić tylko ktoś z domowników. Obcy więc popełnić tego nie mógł. Szczepan był tam przez pięć lat parobkiem. Cała wieś wie o tym, że przez te pięć lat miał stosunki z Hordubalową...
— Zaraz, zaraz, tylko przez cztery lata. Po raz pierwszy mieli tam z sobą coś na słomie. Potem gaździna chodziła za nim co noc do stajni. Dowiedziałem się o tym, Karolku, od Hafii.
— Ta pańska Hafia wie jakoś bardzo wiele — uśmiechnął się Biegl.
— A tak — zgodził się Gelnaj — jak wszystkie wiejskie dzieci.
— Więc dalej. Hordubalowa jest ciężarna — rzecz prosta, że przyczynił się do tego Szczepan, bo Hordubal wrócił z Ameryki dopiero w lipcu. Hordubalowa wie, że to się musi wydać. Hordubal nie chciał się nią dzielić — — —
Gelnaj potrząsa głową. — E, chyba nie tak, panie Biegl. On sypiał w oborze, a ona na strychu czy w komorze. Mówiła mi o tym sąsiadka.
— Ale ona kręciła się dokoła parobka dalej.
— Tego właśnie nie wiem — rzekł w zamyśleniu Gelnaj. — Hafia uważa, że nie. Tylko że Polana bywała w ostatnich dniach gdzieś daleko za wsią. Sąsiadka widywała ją wychodzącą.