Strona:Hordubal.pdf/124

Ta strona została skorygowana.

można by napisać, że zmarł na zapalenie płuc? Niechże pan pomyśli: skoro już i tak i tak musiał umrzeć... Po co robić takie ceregiele?
— Nie można, panie Gelnaj! — wyrwał się Biegl. — Przecie to mord!
Doktor łysnął okularami. — Byłoby szkoda, panie Gelnaj. Wypadek ciekawy. Tylko z rzadka widuje się morderstwa igłą czy czymś takim. Ja włożę to serce w spirytus i poślę je — doktor zaczął uśmiechać się ironicznie — pewnemu uczonemu specjaliście. Żebyście, panowie, mieli tę rzecz murowaną. Trudna rada, mamy tu morderstwo rzetelne, jak się należy. Ale, Boże miły, jakie niepotrzebne!
— Cóż robić? — mruczał Gelnaj. — A taki kiep powiada, że to jasny wypadek!

VI

Tylko że słój z serem Hordubala rozbił się w drodze i spirytus wyciekł, a serce Hordubala dostało się do pracowni uczonego pana w stanie bardzo opłakanym.
— Cóż mi tu znowu posyłają? — srożył się uczony siwowłosy pan. — Co tam o tym piszą? Że stwierdzili ranę kłutą? Ech, ci prowincjonalni doktorzy! — żachnął się wielki specjalista, spoglądając z oddalenia na serce Juraja Hordubala. — Proszę napisać: rana kłuta wyłączona — otwór zbyt nikły. Przestrzał mięśnia sercowego z broni palnej małego kalibru — najniezawodniej z floweru. I proszę to zabrać!

∗             ∗

— No więc już nam z Pragi ten kawałeczek nadesłano — witał Gelnaj Biegla, wracającego z Rybar. — Żebyście wiedzieli, Karolku, Hordubal nie został przebity, ale zastrzelony z floweru. Tak.