Strona:Hordubal.pdf/142

Ta strona została skorygowana.

starzejącej się gaździny. Czegóż nie byłby zrobił Szczepan Manya dla pieniędzy! Zniszczył ognisko domowe emigranta, oderwał matkę od dziecka, a gdy go kochanka do tego namówi, zamorduje gazdę dla zdobycia woreczka z dolarami. Co za zbrodnia, co za grzech chciwości! (Prokurator urwał nagle. Zbrodnia, nie grzech. To nie sąd boży!)
Następnie mamy tu — tę kobietą. Jak widzicie, zimna, wyrachowana, twarda. Między nią a młodymi parobkiem nie może być miłości, nawet miłości grzesznej. Tylko cudzołóstwo, tylko grzech, tylko grzech. — Utrzymuje sobie narzędzie zaspokajania swych chuci, psuje go i nawet o własnej córeczce zapomina. Bóg dotyka ją swym palcem: w grzechach wiarołomstwa zaszła w ciążę. I wtedy właśnie wraca gazda z Ameryki. Sam Bóg go posyła, aby ukarał cudzołóstwo w swym domu. Ale Juraj jest człowiekiem słabym. Nikt spośród nas, żaden mężczyzna nie ścierpiałby tego, co w milczeniu znosił ten cierpliwy i słaby mąż, któremu zależało zapewne już tylko na tym, aby mieć spokój w domu. Tylko, że razem z jego powrotem skończył się dopływ dolarów, gaździna nie ma już czym podtrzymywać przyjaźni młodego darmozjada. Szczepan Manya opuszcza służbę grzechu. I wówczas niepojęty słabeusz, Hordubal, prawdopodobnie pod naciskiem swej żony, sam proponuje mu rękę swej córki, proponuje mu pieniądze i zagrodę, byle tylko wrócił...
Prokurator czuje w gardle jakieś dławienie, ogarnia go uczucie wstrętu.
— I nie dość na tym. Zdaje się, że Szczepan dopuszcza się na nim wymuszeń i wyzyskuje go. Wreszcie i ten cierpliwy biedak ma tego wszystkiego dość i wyrzuca z domu zuchwałego pasożyta. Ale od owej chwili zaczyna drżeć o swoje życie, szuka pracy gdziekolwiek, za górami, w nocy obchodzi zagrodę z latarnią i pilnuje. Morderczy plan dojrzewa wreszcie. Stary gazda zbyt wielką jest przeszkodą dla wyuzdanej żony i drapieżnego parobka. Rozpusta i chciwość sprzysięgły się przeciwko niemu. Starzec zapa-