Strona:Hordubal.pdf/143

Ta strona została skorygowana.

da na zdrowiu i nie może pilnować zagrody, nie może się bronić, a nazajutrz rano zostaje znaleziony z sercem przebitym. Zabito go we śnie!
I to już koniec? Prokurator sam się zadziwił, że tak właśnie zakończył swoje przemówienie. Miał przygotowane świetne zakończenie mowy, ale jakoś odechciało mu się retoryki i nagle kropka i koniec. Usiadł i sam nawet nie wie, jak to się stało. Pytająco spogląda na przewodniczącego sądu, zdaje mu się, że ten skinął nań potakująco. Przysięgli coś przełykają, pociągają nosem, a dwaj z nich wyraźnie płaczą. Prokurator odetchnął z ulgą.
Wstaje adwokat Manyi, człowiek wielkiego wzrostu i prawnik o głośnym imieniu.
— Pan prokurator przy końcu swej mowy odwoływał się do serca Juraja Hordubala. Pozwólcie mi, panowie przysięgli, abym od tego serca zaczął obronę swego klienta... — I jedzie dalej, jakby z bicza strzelał, że samoż oskarżenie ustala niezgodność w ocenie rzeczoznawców. Byłoż serce Hordubala przebite, czy przestrzelone? Czy bronią morderczą była tamta mizerna igła, należąca do Manyów, czy też broń palna nieznanego złoczyńcy? O ile o mnie chodzi, byłbym skłonny przechylić się na stronę znakomitego uczonego rzeczoznawcy, który z całą stanowczością mówi o broni palnej najmniejszego kalibru. Otóż, panowie sędziowie, jeśli Juraj Hordubal został zastrzelony, to sprawcą tej zbrodni nie jest Szczepan Manya itd., itd., krok za krokiem rozskubuje znakomity prawnik akt oskarżenia, wybijając takt dla swoich słów pulchną dłonią. — Nie ma ani jedynego dowodu przeciwko memu klientowi, są jedynie poszlaki. Nie odwołuję się do waszych uczuć, panowie sędziowie, bo jestem przekonany, że na podstawie materiału oskarżycielskiego i przewodowego sąd przysięgłych Szczepana Manyę za winnego uznać nie może.... — I sławny prawnik sadowi się wspaniale i zwycięsko.
Jak za naciśnięciem niewidzialnej sprężynki zrywa się nowa czarna figurka, adwokat Polany Hordubalowej, mło-