Strona:Hordubal.pdf/18

Ta strona została skorygowana.

dzy już do banku nie zanosiłem, you bet. Do kuferka i kwita, a kluczyk na szyję pod koszulę. Siedemset dolarów wiozę sobie do domu. Well, sir, byłbym tam jeszcze siedział, ale straciłem employment. Po ośmiu latach, proszę państwa. Loc out, sir. Za dużo już mieli węgla, czy co. Z naszego pitu sześciuset chłopa dostało leave, moi państwo. I wszędzie, wszędzie odprawiali ludzi. Nigdzie nie było roboty dla człeka. Dlatego jadę z powrotem. Do domu juścić. Do Krywej. Mam tam żonę i trochę gruntu. I Hafię. Trzy lata miała wtedy. Siedemset dolarów wiozę pod koszulą i zacznę znowu gazdować, albo też pójdę do jakiej factory. Albo na wyrąb lasu.
A cóż, panie Hordubal, za żoną i dzieckiem nie tęsknił pan? Ej, miły Boże, tęskniłem, ale ja im posyłałem pieniądze i myślałem, że to będzie na krowę, to na morgę pola, a to znowu Polanie na coś tam, już ona będzie wiedziała. Każdy dolar był na coś przeznaczony. A gdy składałem pieniądze w banku, to za te pieniądze mogłoby być całe stado krów. Yessr, i to mi skradli. A żona pisywała do pana? Nie pisywała. Nie umie pisać. Ale pan do niej pisywał? No, sir. Can’t write, sir. Od czasu gdy zmarł Michał Bobok, nie posyłałem jej nic, tylko składałem pieniądze. Ale zatelegrafował pan do niej chyba, że pan przyjedzie? Co znowu, co znowu, na to szkoda pieniędzy. Przestraszyłaby się, gdyby przyszedł ktoś z telegramem, ale mnie się nie przestraszy. Haha, cóż znowu! No, może myśli, że pan nie żyje, panie Hordubal, skoro przez tyle lat nie dostała od pana żadnej wiadomości. — Nie żyje? Taki chłop jak ja i miałby nie żyć? Juraj Hordubal spogląda na swoje kościste pięści. Taki chłop, co też pan gada! Polana jest mądra, Polana wie, że wrócę. No tak, ale wszyscy jesteśmy śmiertelni. A cóż, gdyby Polana umarła? Shut up, sir. Miała dwadzieścia trzy lata, kiedym wyjeżdżał, i krzepka była, krzepka jak rzemień. Nie znacie mojej Polany. Przy tych pieniądzach, przy tych dolarach, com jej posyłał, miałaby nie żyć? No, thank you.