Strona:Hordubal.pdf/85

Ta strona została skorygowana.
XIX

A Polana nie wie, co ma myśleć o Juraju. Szczepana wyciąga do karczmy, bo, powiada, już ty nie parobek, ale nasz syn. I zamiast łazić za stodołą, jak to czynił dawniej, chodzi po wsi, przystaje z kumami i gada, że zaręczył Hafię. Juścić, jeszcze ona dziecko, ale przywiązała się do Szczepana, gdy ojca w domu nie było. A Szczepan, sąsiadko, patrzy na Hafię jak na ten święty obrazek. Szczęście to, mieć takie dzieci. I wynosi Szczepana pochwałami aż do nieba, jaki on pracowity, jaki z niego będzie dobry gazda i że zagrodę w Rybarach odziedziczy po ojcu. Chodzi po wsi i dużo gada, ale w domu siedzi jak zarżnięty. Zrób, Szczepanie, to i to. I dość.
Juraj chodzi po wsi i wypatruje ludzi, którym jeszcze nie powiedział, co i jak jest. Nawet na Fedelesza Gejzę skinął ręką, tylko Geryczowi zeszedł z drogi. A Gerycz już wyciągnął rękę, ale Juraj się odwrócił. Póki życia mego znać cię nie chcę. Będziesz ty mi gadał takie rzeczy! Nie chcę wiedzieć, co sobie myślisz.
Kumy się śmieją: dziwne zaręczyny! Narzeczony chodzi zasępiony jak wszyscy diabli i gada półsłówkami. Coś go gryzie. Narzeczona bawi się z dziećmi nad potokiem, z sukienką podkasaną aż do pasa, nawet wstydzić się jeszcze nie umie. A Hordubal wymachuje rękami chodząc po wsi i chełpi się przyszłym swoim zięciem. Tylko Polana, dziwaczna kobieta wprawdzie, ale dostrzega, że dzieje się coś pociesznego, co ludzi śmieszy, i za nic w świecie nie wytknęłaby nosa przed furtkę. Tak to, tak, ludzie drodzy, i nie gadajcie, że wszystko tu jest w porządku.
Czy Hordubal nie widzi, że Szczepan chodzi zasępiony i zły? Może i widzi, ale omija Szczepana. Tylko przez ramię i półgębkiem powie mu, co ma robić, i na tym koniec. Zaraz też gdzieś odchodzi. Szczepan patrzy za nim tak, jakby mu chciał łeb urwać.
Ale Manya postanowił nie dać się. Czeka więc na go-