Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

dwadzieścia pięć. Nadaremnie usiłowała pani Makmisz dowieść Old-Nikowi, że nie ma racji, ufając tak słowom wypowiedzianym przez nią na wiatr. Trwał nieustępliwie przy swojem, nie chcąc za nic w świecie wziąść mniej niż dwieście dwadzieścia pięć złotych. Wreszcie z ciężkiem westchnieniem zgodziła się pani Makmisz, ale jednocześnie zastanawiała się nad tem, jak ma podejść Old-Nika, aby mu nie zapłacić.
Pani Makmisz.
A więc przystaje pan na te warunki, panie Old-Mik? Bierze pan do siebie medo nicponia? Jest wymagający, wybredny, — co do tego, to już uprzedziłam pana; dobre wyniki da się z nim osiągnąć jedynie za pomocą bicia.
Old-Nik.
Niech pani będzie spokojna, proszę pani, wiemy o tem. Dopniemy celu; miałem takich już dobry tuzin do poskromienia; obecnie się ukorzyli, panią zapewnić. A zwrócimy pani chłopca jak jagniątko.[1]
Pani Makmisz.
Zwracać chłopca niema potrzeby; proszę go trzymać aż do samej śmierci.
Old-Nik.

A więc umowa między nami stanie taka; mogę z niego zrobić, co zechcę; nikt nie będzie przychodził go odwiedzać; pieniądze powinna pani wpłacać mi akuratnie co trzy miesiące zgóry, inaczej bowiem ani jednego dnia nie będę więcej go trzymał... Nie podoba mi się — dodał Old-Nik, skrobiąc się za uchem, — że podejrzewają go o kon-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; Błąd począwszy od wyrazów panią zapewnić do końca akapitu. Jedna z możliwych prawidłowych wersji to np. Mogę/chcę panię zapewnić, że zwrócimy pani chłopca jak jagniątko.