Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

zobaczył, że wszyscy mocno zasnęli, wstał, otworzył bez hałasu okno, przy którem zawieszony był dzwon, odczepił od niego serce i zamknąwszy okno, poszedł schować zdjęte przed chwilą serce do kupy śmieci. Następnie położył się zadowolony ze swego pomysłu i zasnął tak samo mocno, jak jego koledzy. Na drugi dzień minutę przed godziną czwartą i pół dzwonnik był już na swem miejscu; wziął sznur targnął jak zwykle kilka razy i powie, sił znowu na haczyk, nie podejrzewając zupełnie że dzwon nie wydał ani dźwięku. Wybiła piąta szósta, ale w Fery-Galu wszyscy jeszcze spali. Wreszcie, zdziwiony niezwykłą ciszą dzwonnik poszedł do sypialni dzieci: tam wszyscy spali; nawet u wychowawcy było zupełnie cicho: jedynie Old-Nik zdążył przetrzeć oczy, dzwonnik więc odważył się go zapytać, dlaczego nikt nie wstaje, aczkolwiek jest już szósta rano.
— Szósta godzina, nieszczęśliwy! — zawołał Old-Nik, zrywając się z łóżka. — Szósta godzina i jeszcze nie dzwoniłeś?
Dzwonnik nic nie słyszał, lecz zrozumiał, że gospodarz nie jest z niego zadowolony.
— To nie jest moja wina, — odpowiedział na chibił-trafił, — dzwoniłem zresztą, jak zawsze dokładnie, nikt jednak nie wstał.
Old-Nik dał mu znać na migi, że będzie ukarany za to, że nie dzwonił. Jakkolwiek starał się dzwonnik zapewnić Old-Nik, że brak tu jakiejkolwiek winy z jego strony, Old-Nika, zanotował mu jednak siedemdziesiąt pięć groszy grzywny; była to