stole wydarł się okrzyk zgrozy na widok okrótnego i przedwczesnego zgonu kotki, jak również na wieść o zjawieniu się w domu po raz drugi czarnego człowieka. Następnie wszyscy umilkli; Old-Nik kazał wynieść zupę, której wszyscy żałowali, nikt jednak nie zaryzykował jej skosztować. Betty poszła po drugie danie, które sprytnie postawiła na stole, nie przelewając ani kropli sosu. Był to dobry kawał mięsa, upieczony na płycie, od którego Betty odkrajała część i sprytnie zdążyła jeszcze przed obiadem wetknąć ją Karolowi. Opowiedziała mu, jak znalazła kotkę już martwą w drewutni; prawdopodobnie zabiła się spadając; skorzystała więc z tego, aby jeszcze bardziej wszystkich przekonać o powtórnem ukazaniu się czarnego człowieka.
Godzinę odpoczynku przerwały pięc czy sześć lań, sprawionych na rozkaz braci Old-Nik. Dzwonnik pomścił niesprawiedliwie wymierzoną mu grzywnę na nieszczęśliwych dzieciach.
Karol starał się niczem nie narażać nauczycielom, oszczędzając swe siły do spraw bardziej poważnych.
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.