wytrącali go z równowagi i popychali przez to do nowej zemsty.
„Oto wreszcie poniedziałek, — pomyślał Karol, budząc się następnego dnia. — Dziś Old-Nik będzie przyprowadzał dochodzenie w sprawie wczorajszej awantury; nikt z kolegów mnie nie zdradzi, jutro zaś, we wtorek, wydalą mnie wreszcie z tego okropnego domu“. Tego dnia rana dzwon również nie wydał z siebie głosu; tym razem Karol zdjął go zupełnie. Gdy o godzinie wpół do piątej obudził się na zwzkły lekki szmer, chciał znowu powiesić dzwonek, jak to uczynił dnia poprzedniego; ale w momencie, gdy wysuwał się z okna, zauważył Old-Nika, który przyczaił się obok ściany, aby schwytać przestępcę; Karol szybko odskoczył od okna, zamknął je bez szmeru i w ten sposób dzwonek pozostał przy nim.
„Co mam z tym fantem uczynić“ — pomyślał. — Schować do mego siennika — niemożliwe; teraz go natychmiast tam znajdą, jest zbyt duży... Ale! Oto pomysł!“
Karol wziął dzwonek, zaniósł go do pokoju przyległego do sypialni i pozostawił tam. Następnie położył się i zasnął.
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.