udały się do przyległych pokoi, gdzie znalazły resztę nauczycieli, tak samo, jak i Bokser, krzyczących i przymocowanych do swych siedzeń. Jaka radość wewnętrzna opanowała dzieci, gdy ujrzały Old-Nika, który tak samo, jak wychowawcy i dzwonnik nie mógł wstać ze swego krzesła. Okropna wściekłość Old-Oika dosięgła swych ostatnich granic; gdy się jednak dowiedział, że jego współpracownicy i dzwonnik — wykonawca wszystkich kar — byli również, jak on sam, w tak okropem położeniu, wściekłość jego przekroczyła wszelkie granice. Poprostu dusił się z braku tchu w swym gniewie. Wówczas dzieci przestraszyły się, sądząc, że umiera; pobiegły do pompy, wypełniły wodą kubki, garnki i poczęły zlewać Old-Nika tak starannie, że w samej rzeczy stracił przytomność.
— Umarł! — mówiły półgłossm niektóre z nich.
— Nie, jeszcze oddycha, — zauważyły inne. — Lejcie, lejcie jeszcze.
Trzeba uprzedzić panią Old-Nik i Betty, — rzekł Karol i pozostawiając Old-Nika na ręku kolegów, poszedł po jedną i drugą.
Pani Old-Nik poszła do swego męża nie śpiesząe się, gdyż nie bardzo go kochała i ciągle zarzucała mu brutalne i okrutne traktowanie dzieci.
Betty szła za nią jeszcze wolniej, aby skorzystać z dogodnej chwili i szepnąć parę słów na ucho Karolowi.
Doskonale! — rzekła. — Wszystko się powiodło, jak tego sobie życzyliśmy. Podczas zajęć, nasmarowałam klejem siedzenia wychowawców i krzesło
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.