Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

głuchy dzwonnik. Nie wdział ich, gdy stał odwrócony do nich plecami, tembardziej nie mógł nic usłyszeć, ponieważ był zupełnie głuchy.
Zbliżywszy się do niego, Karol uderzył go po ramieniu.
Dzwonnik.
Jak śmiecie mnie dotykać, zły człowieku. Oto poczekajcie, dziś odczujecie, jak potrafię was dotknąć! O godzinie dwunastej pierwsza kara! Jesteście oczywiście numerem pierwszym, najlepszym; zanim ręka się nie zmęczy, biję mocniej i zdążę zadać więcej razów na minutę. Dziś przecie będę smagać, licząc na minuty. Wielka, surowa kara! Pan Bokser, który robił rozkład kar, wyznaczył wam pięć minut. Postaram się je dobrze wykorzystać.
Karol.
Ależ, Betty, szczęśliwie wyszedłem z przeprawy! Pokaż no nasze przepustki temu złemu człowiekowi.
Betty ukazała je oczom zdumionego dzwonnika, któremu nie pozostało nic więcej, jak otworzyć drzwi. Zanim jednak zdążył je zatrzasnąć, Karol drwiąco mu się ukłonił, pokazał rogi i długi ogon zapomocą nogi, następnie zaś odwrócił się do niego plecami.
Nadaremnie czekali uczniowie na powrót Karola, losy którego bardzo ich niepokoiły. Gdy nie zjawił się jednak nawet na obiad byli pewni, że Old-Nik zamknął go do podziemnej kozy; podczas pauzy zaś zaczęli snuć rozmaite przypuszczenia; jedno było okropniejsze od drugiego i dotyczyło tych tortur, jakim według ich zdania, podawano