Pani Makmisz na te ważkie dowody nic nie odpowiedziała, gdyż z tego, co się naokoło jej działo, nic nie widziała i nie słyszała.
Gdy sędzia zapytał ją po raz ostatni, czy chce zwrócić kapitał i odsetki, które należą do Karola, czy też woli doprowadzić sprawę do sądu, który może ją zrujnować, zadrżała na całem ciele. Była zupełnie wytrącona z równowagi, prawie nieprzytomna. Z wysiłkiem wydostała klucz, schowany na brzuchu i ledwie dosłyszalnym szeptem wydobyła z siebie głos:
— Puzderko, klucz, kufer... Ratujcie ratujcie wszystko,..
— Gdzie się znajduje kufer pieniężny? — zapytał sędzia pokoju.
— W ścianie za szafą... Poczem wydała żałosny jęk, zamknęła oczy i straciła przytomność.
Sędzia pozostawił omdlałą na rękach Marjanny i wyszedł z Błakdajem. Udali się razem do domu pani Makmisz, aby otworzyć kufer pieniężny i zobaczyć, co on w sobie zawiera. Klucz znaleźli w puzderku, ale jednak z trudem otworzyli kufer, który skrzętna gospodyni wmurowała do ściany i zastawiła szafą; ze znacznym wysiłkiem zdołali odsunąć tę szafę, do tego stopnia była ciężka. Zaledwie ją odsunęli zauważyli, że stała na kołach i dawała się przesuwać bez znacznego wysiłku. Otworzyli kufer. Po przezwyciężeniu pewnych trudności znaleźli wreszcie skarb; papiery dotyczące dwudziestu tysięcy złotych Karola i rulony złota leżały osobno od innych skarbów pani Makmisz które sięgały sumy osiemdziesięciu tysięcy złotych.
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.