Tylko dlatego, że chcę być z tobą jeszcze pięć minut, biedna Juljo; nie było przecie nikogo, ktoby mógł ciebie odprowadzić.
Julja.
Jestem ci bardzo wdzięczna, mój dobry Karolu, wiem, że mnie kochasz, jesteś dla mnie zawsze dobry i troszczysz się o mnie; lecz dlaczego nie jesteś chociaż odrobinę taki sam dla swej ciotki.
Karol.
Dlaczego? Ponieważ cię kocham, a jej nienawidzę: dlatego zawsze, jak się ciotka gniewa i chce mnie ukarać za nic, odwdzięczam się jej za to i doprowadzam do wściekłości.
— O Karolu, Karolu! — mówiła doń Julja z wyrzutem w głosie.
Karol.
Tak, tak, to prawda; dostała ode mnie kilka uderzeń w piersi i twarz; zmusiłem Betty (która również jej nienawidzi), by włożyła jej wstrętne zęby do jej zupy; zerwałem i podarłem jej perukę; a gdy się obudzi, to znajdzie w swej tabakierce wylaną przeze mnie kawę, a książki i swej robótki długo, długo będzie musiała szukać; będzie wściekła, ale zato ja będę zadowolony i pomszczony za doznane krzywdy.
Julja.
Widzisz, jak się unosisz! Tupiesz nogą, stukasz po meblach, krzyczysz, denerwujesz się, wreszcie staniesz się taki sam, jak twoja ciotka; wygląd zaś masz już teraz niemniej złośliwy, niż ona.
Karol.
Niż moja ciotka? Nie chcę nic robić tak, jak ona, i w niczem nie chcę być do niej podobny.
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.