Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

dziemu, ten postarał się czem prędzej odejść; woźnica i cały tułm poszli za nim, a pani Makmisz pozostała sama z Betty, która śmiała się w pięści i cieszyła się z niepowodzenia swej okrutnej, niesprawiedliwej i wymagającej gospodyni. Ku jej zdziwieniu pani Makmisz tkwiła nadal w bezruchu, nic nie mówiąc; Betty zapytała ją, czy nie chce pójść do swego pokoju; wstała, odepchnęła Betty, która podawała jej rękę, i powoli poszła po schodach, jak każdy człowiek, który dobrze widzi; otwierając drzwi swego pokoju, zauważyła, że jedna szyba była stłuczona.
Pani Makmisz.
Znowu ten łotr! Ten nieszczęsny Karol! To on zrobił tu przejście. Betty, idź go przyprowadź; drażniąc się, mówił mi, że idzie do Julji, tam go właśnie znajdziesz