Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
V
ZADZIWIAJĄCA POKORA. DASZKI.

Karol zadowolony ze swego nowego pomysłu, wyszedł; ciotka nie odważyła się go zawrócić w obecności sędziego. Chłopak poszedł do kuchni powiadomił Betty o słowach sędziego, jak również o powstaniu swej nowej idei.
Betty.
Nie, Karolku, nie dzisiaj jeszcze; zaczekamy. Dopóki daszki będą cię bronić przed razami twej ciotki, razy te nie będą zostawiały żadnych śladów, doktór zaś, po którego się pośle, po oględzinach lekarskich nie znajdzie na twem ciele żadnych uszkkdzeń. Podadzą ciebie za kłamcę i skończy się na tem, że ciocia twoja zatryumfuje. Zaczekamy jeszcze. Gdy zaś daszki się wystrzępią, to znajdę coś takiego, coby cię uchroniło przed bólem na wypadek bicia.
Karol przyznał rację rozumowaniom Betty, nie zrezygnował jednak z przyjemnej nadziei, że rozgniewa swą ciotkę bez żadnej szkody dla siebie.
„Poczekam tylko do jutra, — pomyślał, — gdy moje spodnie będą naprawione“.