umarła, Julja liczyła zaledwie dziesięć lat; Marjanna postanowiła niezłomnie zarabiać na utrzymanie swej niewidrmej siostry i na siebie, aż do czasu, goy będą spłacone wszystkie gługi. Pracowała więc bądź u ludzi, bądź też biorąc pracę do domu. Julja również mimo to, że była niewidoma, pracowała zarobkowo dla ich małej gospoparki. Szybko robiła na drutach i zawsze sumiennie wykonywała obstalunki; każdy chciał mieć jakąś rzecz, zrobioną własnoręcznie przez niewidomą Julję: ktoś spódniczkę zrobioną na drutach lub szydełkiem, inny — kaftanik lub szalik, ktoś znowu pończochy. Wszyscy mieszkańcy tej katolickiej mieściny kochały Julję: jej dobroć, słodycz i pokora wobec opatrzności, zawsze łagodne usposobienie oraz nadzwyczajna pobożność — miały wielki wpływ nie tylko na dzieci, ale również i na ich rodziców. Jedna tylko pani Makmisz nie ulegała jej wpływom; prawie nigdy nie widywała Julji gdy zaś nawet do niej wstąpiła, to nawymyślała jej bezczelnie. Ani razu nie przyszło do głowy pani Makmisz dopomóc w czemkolwiek swoim siostrzenicom, chociaż z łatwością mogła to uczynić: miała cztery tysiące złotych oszczędności, które stale powiększała, gdyż oszczędzała do przesady na utrzymaniu swojem, Karola i Betty. Pozatem zobaczymy, że miała inne źródło dochodów, o którem nikt nie wiedział — tak przynajmnioj sądziła. Od trzech lat Karol był już pod jej opieką. Betty zaś wstąpiła do tego domu niedawno; szybko przywiązała się do Karola, Który odrazu począł zdradzać szczerą wdzięczność dla niej za wstawiennictwo i opiekę; dawno, dawno pożegnałaby Betty
Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.