Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

wiem ciotuniu, że sprawiłoby to cioci szczególną rozkosz, gdybym płakał przez ciocię. Bardzo mi przykro sprawić zawód cioteczce, ale muszę jednak oznajmić, że nie o ciocię mi chodzi; płakałem owszem, ale nie z bólu’ który sprawiło mi bicie cioci! płakałem z miłości, zachwytu, serdecznego wruszenia.
— Zachwycałeś się mną! — zawołała mocno zdziwiona pani Makmisz.
Karol (z uśmiechem pełnym ironji).
Ciocią? O, ciotuniu!
Pani Makmisz (zadraśnięta).
Zdiwiłam się też, że taki podły wisus, jakim jesteś nagle zdradził swe dobre uczucia.
Karol(z ironją).
Jestem sprawiedliwy, ciotuniu! a nie byłoby to dobre, gdybym dokuczał cioci miłością, której ciocia zupełnie nie szuka i nie zna.
Pani Makmisz.e
Dobrześ to powiedział! Faktycznie byłoby mi bardzo przykro, gdybyś wyrażał swe uczucia przedemną. Nigdy mi się na to nie waż?
Karol.
W tem chętnie cioci usłucham.
Pani Mekmisz.
Gbur:
Karol.
Jakto? Cóż w tem jest niegrzecznego, że słucham cioci?
Pani Makmisz.
Milcz! Nie chcę, abyś mówił. Nie chcę słyszeć twego głupiego głosu... Weź moją książkę i siadaj...