Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

— Skończone! Chcesz przeczytam ci mój list, Juljo?
Julja.
Oczywiście, z przyjemnością posłucham.
Karol (czyta).
Szanowny Panie! Nie mam zaszczytu być osobistym znajomym Szanownego Pana i obawiam się, że Szanowny Pan dzięki mej cioteczce Makmisz mógł przeczytac względnie posłyszeć o mnie co złego. Żyjąc przy niej czuję się tak nieszczęśliwy, że nie jestem w stanie więcej cierpieć; bije mnie tak mocno, że mam całe ciało w sińcach, aczkolwiek wymyślałem najrozmaitsze sztuczki, aby obronić się przed biciem; służąca Betty i kuzynki moje Marjanna i Julja Dajkin potwierdzą, że piszę prawdę. Chciałbym być dobry, ale nie jest to nawet do pomyślenia z moją ciotunią Makmisz. Teraz chce mnie zamknąć w zakładzie panów Old-Nik, dokąd przyjmowani są jedynie złodzieje. Pozatem mówi ciągle, że jestem żebrakiem, podczas gdy wiem dobrze, że ma dwadzieścia tysięcy złotych, które należą do mnie, gdyż ojciec mój oddał jej te pieniądze na przechowanie; wystarczy tylko Szanownemu Panu omówić to z sędzią pokoju, a tamten opowie Panu wszystko, co wie o tem. Błagam pana, proszę mi dopomóc ulokować się przy moich kuzynkach Dajkin, które są dla mnie tak dobre; zawsze udzielają dobrych rad, starając się zrobić ze mnie dobrego chłopaka. Żyjąc przy nich, w myśl nadziei pokładanych przez nie będę dobry, przy pani zaś Makmisz — nigdy!