Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/106

Ta strona została przepisana.

Szklanka wody z lodu orzeźwiła Elżbietę, która powiedziała z uśmiechem, że jest trochę zmęczona krzątaniną dni ostatnich, poczem pani Kraus wygłosiła odczyt higjeniczny, potępiający bezmyślność podróży poślubnych i uczt weselnych. Na tem polu była fachową, gdyż niedawno rozwiodła się z trzecim mężem.
Minęła dziewiąta, potem kwadrans na dziesiątą, a młody żonkoś nie nadchodził. Dr. Beisser rzucił żart.
— Jest to może atak neurastenji ślubnej. Potrzeba mu skupienia i rozważa u siebie, na dole, czy mimo wszystko nie palnął głupstwa! Pani Kraus poparła go, uśmiechając się złośliwie.
— Znam przypadek, gdzie nowo zaślubiony uciekł poprostu tegoż wieczoru, gdyż go ogarnął strach. Ano, wiadomo, pan Szalay ma sporo ponad czterdziestkę.
Generał, który usłyszał tę rozmowę zmarszczył czoło i miał ochotę postawić oboje na baczność. Niezadowolony bardzo podszedł do grupy kobiet, otaczających Elżbietę i matkę.
— Bardzo to wielkie ze strony Erna uchy-