Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/109

Ta strona została przepisana.

ła Elżbieta w duchu, idąc wraz z ojcem i lekarzem na czele zaciekawionych.
Przebyli obszerny przedsionek, minęli pokój, gdzie zazwyczaj pracowali urzędnicy i weszli do prywatnego biura Erno Szalaya, poza którem było już tylko jego mieszkanie prywatne. W pokoju tym było całkiem ciemno i generał pokręcił taster elektryczny.
Spojrzenie wokół, a potem jednogłośny okrzyk zgrozy z dziesięciu, dwunastu, czy dwudziestu ust.
Przed otwartą a ściężaj kasą pancerną, leżał Szalay na brzuchu, a głowa jego tonęła w kałuży krwi.
Lekarz przyklęknął obok ciała, ale po kilku sekundach wstał i rzekł głucho.
— Pan Szalay został niedawno zamordowany przez strzał w czaszkę.
Nastąpiły histeryczne okrzyki, ataki mdłości, zabrzmiał płacz. Pierwszy opanował się generał i głosem marsowym wezwał gości, by odeszli. Wykonali to ochotnie, uciekając z pospiechem i tłumnie do czekających aut, oraz dorożek.